Koniec lata, początek sezonu. Do Wsoli wracają wydarzenia artystyczne. Na początek (dobry) orkiestra kameralna (dobra) w plenerze (pięknym). Tego jeszcze u nas nie było. W najbliższą niedzielę zaczynamy bogatą w wydarzenia jesień.
Tańce węgierskie i słowiańskie oraz muzyczne motywy z filmów wykonane przez orkiestrę kameralną Sinfonia Viva pod batutą Tomasza Radziwonowicza otworzą nowy sezon wydarzeń artystycznych w Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli. Jeśli pogoda pozwoli- koncert odbędzie się w plenerze.
W programie między innymi walc z „Nocy i dni”, motyw przewodni z „Ojca chrzestnego”, „Kołysanka” Krzysztofa Komedy z filmu „Dziecko Rosemary”. A także Mozart, Dvorzak, Brahms i największe szlagiery muzyki klasycznej w doskonałym wykonaniu.
Serdecznie zapraszamy na koncert w niedzielę, 4 września o godzinie 17.00. Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli . Wstęp wolny!
Wszystkich zainteresowanych z Radomia do Wsoli dowiezie bezpłatny autobus ITS A. Michalczewski, zbiórka przed Teatrem Powszechnym w Radomiu o godzinie 16.15.
Orkiestra Sinfonia Viva powstała w 1998 roku z inicjatywy Tomasza Radziwonowicza. Tworzą ją utalentowani muzycy — absolwenci i studenci Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Sinfonia Viva współpracuje ze znakomitymi artystami i ma już w swoim dorobku kilkanaście płyt CD z muzyką poważną, jazz’ową oraz filmową. Z ważnych dokonań zespołu warto wymienić: prawykonanie Requiem Maurice’a Durufle’go wraz z DeutschFranzösischer Chór z Berlina pod dyr. Briana Kruse’a Smith’a; występ z koncertem w Norymberdze z okazji 10lecia podpisania traktatu polsko-niemieckiego „O Dobrym Sąsiedztwie i Współpracy”, udział w Menuhin Festival Gstaad w Szwajcarii.
Sinfonia Viva w swoim repertuarze nie tylko arcydzieła muzyki poważnej, ale również muzykę lżejszą — opracowania wielu utworów filmowych, standardów jazzowych i kolęd. Orkiestra cieszy się uznaniem krytyki i jest zapraszana na koncerty w całym kraju i za granicą.
Tomasz Radziwonowicz — skrzypek-solista i kameralista, kompozytor, dyrygent i aranżer, założyciel kwintetu smyczkowego I Solisti di Varsavia i orkiestry Sinfonia Viva.
W 1978 roku ukończył Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie pod kierunkiem prof. Ireny Dubiskiej. W latach 1981-82 był solistą i II koncertmistrzem Filharmonii w Las Palmas, gdzie założył kwintet smyczkowy Camerata Musica Viva. Tam też prowadził ożywioną solistyczną działalność koncertową.
W roku 1990 założył kwintet smyczkowy I Solisti di Varsavia, wraz z którym z dużym powodzeniem koncertuje w kraju i za granicą (Francja, Niemcy, Kanada, Rosja, Cypr, Holandia, Wielka Brytania) oraz nagrywa dla Radia i Telewizji. Z zespołem tym nagrał 7 płyt CD (m.in. komplet dzieł Fryderyka Chopina na fortepian i orkiestrę w opracowaniu na kwintet smyczkowy).
Tomasz Radziwonowicz interesuje się sztuką muzyczną we wszystkich jej aspektach, studiuje kompozycję i dyrygenturę, nie stroni też od jazzu. Jest autorem wielu opracowań z zakresu muzyki rozrywkowej, kolęd i standardów jazzowych.
(Informacje na temat orkiestry i dyrektora pochodzą ze strony: sinfoniaviva.com)
[Fot. Anna Kowalska / ML – Sinfonia Viva – koncert na patio Muzeum Literatury]
Witam,
Chciałam bardzo serdecznie podziękować za zorganizowanie koncertu w niedzielę 4 września. Koncert bardzo mi się podobał, a najbardziej to że nie było miejsc, nie mogłam wejść do środka, nic zobaczyć ani usłyszeć. Moje dzieci też były zachwycone, a swój entuzjazm wyraziły nieskrywanym płaczem, więc zawróciłam spod drzwi muzeum i wróciłam do domu, podobnie jak wiele innych osób.
Proponuję następnym razem nie reklamować się z organizowaniem podobnych wydarzeń, skoro i tak potencjalni odbiorcy nie mogą z nich skorzystać. Albo może lepiej wprowadzić bilety, przynajmniej będzie wiadomo jaka jest liczba miejsc i kto ma szanse wejść do środka. Nie wiem po co gnałam te 15 kilometrów w tą i z powrotem, chyba żeby moje dzieci nauczyły się, że boleśnie prawdziwe jest powiedzenie „nic za darmo”….
Rozczarowana
Szanowna Pani!
Przykro mi niezmiernie, że nie udało się Państwu wysłuchać niedzielnego koncertu. Jak Pani wie, miał on odbyć się w plenerze. Niestety warunki atmosferyczne (wiatr) sprawiły, że mieliśmy do wyboru: koncert odwołać albo przenieśc go do pałacu, gdzie siłą rzeczy nie wszyscy mogli się zmieścić. Ci, którzy przybyli przed rozpoczęciem koncertu, jakoś w budynku się zmieścili i choć nie było komfortowych warunków (słuchacze siedzieli na schodach i na antresoli), nikt nie wyszedł wcześniej z koncertu.
Frekwencja rzeczywiście przerosła nasze oczekiwania, wynikające z dotychczasowych doświadczeń. W przypadku wydarzeń szczególnie atrakcyjnych (jak koncert Sojki czy planowany koncert Magdy Umer) wprowadzamy telefoniczną rezerwację. Proszę mi wierzyć, że i wtedy częśc osób jest niezadowolona, bo inni dodzwaniają się przed nimi i miejsc brakuje. Większość decyduje się jednak i tak przyjechać, by koncertu posłuchać w trudniejszych warunkach.
Co do lekcji, że „nic za darmo” – nie bardzo ten zarzut pojmuję. Mam nadzieję, że nigdy nie będziemy zmuszeni wprowadzić opłat za uczestnictwo w naszych imprezach. Są darmowe, bo nie chcemy nikomu zamykać dostępu do kultury, również tym, którzy pieniędzy na kulturę nie mają. Równy dostęp do kultury gwarantuje Konstytucja RP i my jej zapisy traktujemy bardzo serio. Jestem przekonany, że w ten sposób istotnie przyczyniamy się do edukacji kulturalnej i rozbudzania potrzeb kulturalnych.
Robimy to zresztą nie za pieniądze podatników, ale dzięki hojności sponsorów, również dzięki dobrowolnym anonimowym datkom tych, którzy w naszych wydarzeniach uczestniczą (nie zawsze w komfortowych warunkach). Dotacja na działalność statutową z budżetu wynosi na ten rok 100 tys. zł, a od sponsorów pozyskaliśmy 160 tysięcy. Właśnie po to, by w miarę możliwości (również lokalowych) służyć wszystkim spragnionym kultury.
Raz jeszcze przepraszam i mam nadzieję, że rozumie Pani, iż zawód, który Państwa spotkał, nie wynika z naszej złej woli. Mimo wszystko zapraszamy serdecznie na kolejne imprezy.
Z poważaniem,
Tomasz Tyczyński
Muzeum Witolda Gombrowicza
P.S. Odpowiedź na mail od Pani, która tu podpisuje się „andziurex”
Ktoś tu nasłał „anziurexa” anonymusa – tylko po co? – na co?
Byłem również z dziećmi, (wyznam grzech – spóźniłem się! (sic!)), ale chcącemu nie dzieje się krzywda i znalazły się miejsca w salce na górze i na antresoli (spokojnie znalazłyby się tam miejsca siedzące jeszcze i dla tej Pani z dziećmi i dla kilku innych, również z dziećmi). W tajemnicy powiem, że lepsze niż te na dole – bo chłodniej, a i warunki akustyczne wydaje mi się że lepsze, szczególnie na antresoli. Szkoda, że plener nie udał się – ten niegrzeczny wiatr wszystko popsuł. Odrobina wyrozumiałości dla samego siebie również i….
Gratulacje, warto było! – nawet na schodach, antresoli, czy na stojąco!
Artur A.