Niewiele zostanie Ryszardzie naprawdę niewiele z poezji tego szalonego wieku na pewno Rilke Eliot kilku innych dostojnych szamanów którzy znali sekret zaklinania słów formy odpornej na działanie czasu bez czego nie ma frazy godnej pamiętania a mowa jest jak piasek.
Z. Herbert, Do Ryszarda Krynickiego – list
Wiersz T.S. Eliota traktuje o skali ludzkiego poświęcenia, o determinacji, by dotrzeć do Prawdy, na przekór przeciwnościom, tęsknotom za wygodą, potrzebom łatwego, pozbawionego trosk życia. Mowa tu o konfrontacji z niepewnością, bo przecież efekt tej straceńczej wyprawy przez śniegi zimy, nie wydaje się jej uczestnikom od razu tak jednoznaczny.
To wizja bliska tej, której w polskiej literaturze świadectwo dawał ongiś Jerzy Liebert (choćby w wierszu Jeździec), a w dawnej, barokowej narracji, św. Jan od Krzyża piszący, że: „wiara jest uzdolnieniem duszy pewnym i ciemnym”. Ergo: wymagającym poświęcenia i skłonności do ryzyka. A więc utwór ten to oszałamiająca swą siłą wizja metafizycznego doznania, które nie przychodzi łatwo, bo łączy się z wyrzeczeniem i cierpieniem, z granicznym – w ujęciu Karla Jaspersa – doświadczeniem ostatecznych wymiarów ludzkiej egzystencji, pożądającej czegoś więcej niż tylko doczesne spełnienie. Dlatego bohater wiersza zmaga się z samym sobą, ze swym uwikłaniem w świat starych obrządków, przezwycięża to, co wygodne i oswojone, aby otworzyć się na to, co Nowe, zwiastujące Wieczność.
„Rad byłbym innej śmierci” – powiada. A zatem takiej, która daje nadzieję na nowe wcielenie w innej, lepszej przestrzeni. Bo Narodziny, których był świadkiem wycieńczony wyprawą podróżnik, to przecież koniec „starych Królestw”, swoista śmierć dawnego świata i początek świata nowego, w którym dana jest ludzkości nowa nadzieja.
T.S. Eliot, pesymistyczny diagnosta współczesnej rzeczywistości, krytyczny komentator świata, w którym dokonuje się odpływ wrażliwości metafizycznej w poemacie Cztery kwartety napisze jednak, że „wszelkie sprawy ułożą się dobrze”. Wypada więc ufać, że narrator – bohater Podróży Trzech Króli – znajdzie jednak ukojenie i dobrą śmierć, co byłoby godną nagrodą za podjęty wysiłek wyprawy i trud poszukiwania Prawdy. Wbrew człowieczej gnuśności, wygodzie i skłonności do ignorancji.
Nasza wystawa pragnie zilustrować tę Drogę, transponując świat tekstu poetyckiego w sferę wizualną. Przez śniegi i bezdroża, ku dolinie żyznej i pełnej kolorów podążamy za słowami poety w „miejsce właściwe”.
Jarosław Klejnocki
[ilustracja: Marek Jaromski, Pejzaż z Panikwii, 2000, tusz, papier, wł. artysty]