Do zrujnowanych zakładów przemysłowych Witulin, które miały zapewnić utrzymanie Witoldowi Gombrowiczowi, wróciło życie. Od kilku dni działa tam elektrownia wodna. Dziadek Witolda, Ignacy Kotkowski, kupił tereny nad rzeką Świśliną w Dołach Biskupich koło Kunowa w drugiej połowie XIX wieku i uruchomił tam młyny oraz kamieniołom.
Po jego śmierci trafiły one do rodziców Witolda, którzy na cześć swojego kilkuletniego syna nazwali je Witulinem (później tę nazwę przyjęło pobliskie osiedle robotnicze). Zakłady przemysłowe miały zapewnić utrzymanie przyszłemu pisarzowi. Ojciec Witolda, Jan Onufry Gombrowicz, zrezygnował z dotychczasowej działalności i w budynkach zakładów uruchomił papiernię. W chwili jej otwarcia w 1914 roku był to najnowocześniejszy taki obiekt w cesarstwie rosyjskim, a być może nawet w Europie. Energię do produkcji papieru zapewniały dwa generatory elektryczne napędzane wodą Świśliny.
Po II Wojnie Światowej Witulin zaczął podupadać, produkcję papieru zakończono na początku lat 80. Po zamknięciu zakładu jego majątek został rozkradziony, a dzieła zniszczenia dokończyła powódź w 2001 r.
Na początku lat 90. resztki Witulina kupił Edward Głuszek, gdański przedsiębiorca związany z branżą energetyczną. Kilka lat trwało uzyskanie odpowiednich zezwoleń oraz odbudowa urządzeń wodnych i budynku dawnej papierni. W połowie maja elektrownia wodna Witulin o mocy 220 kW zaczęła dostarczać prąd do sieci energetycznej.
Właściciel elektrowni w przyszłości chciałby w wyremontowanych obiektach zakładów otworzyć hotel, marzy mu się też przywrócenie do dawnej świetności zrujnowanego dworku, tzw. Dyrektorówki.
Tekst i fotografie: Piotr Miękus