2 grudnia 2012 roku w Buenos Aires zmarł Juan Carlos Gomez, przyjaciel Witolda Gombrowicza, doktor prawa, autor wielu artykułów i esejów o biografii i twórczości autora „Ferdydurke”. Postać nietuzinkowa, niestrudzony prowokator, który uważał się za spadkobiercę Gombrowiczowskiej formy. Jak mówił, przyjaźń z Gombrowiczem zaważyła na całym jego życiu. Trwało ono 78 lat.
Przedstawiamy Państwu biograficzno-wspomnieniowy tekst o J.C. Gomezie autorstwa Dominiki Świtkowskiej oraz fragment tekstu przesłanego nam przez rodzinę Zmarłego.
Dominika Świtkowska o Juanie Carlosie Gomezie :
Juan Carlos Gómez urodził się w Buenos Aires w 1934 roku. Był doktorem prawa administracyjnego, studiował również filozofię i matematykę. W życiu zawodowym pełnił między innymi funkcję dyrektora administracyjnego filii Fiata w Buenos Aires. Przyjaźń z Gombrowiczem, zainicjowana w kawiarni Rex w 1956 roku, naznaczyła jego życie prywatne. Wspominał: „Poczułem, że to spotkanie zaważy na moim życiu. Poczułem to od razu” (R. Gombrowicz, Gombrowicz w Argentynie, 2004, s. 229). Wieloletnia zażyłość, której świadectwa przynosi Dziennik pisarza, podtrzymywana w formie korespondencyjnej po powrocie Gombrowicza do Europy w roku 1963, została przerwana zaniechaniem przez niego wymiany listów w roku 1965. Gómez, nazywany przez Gombrowicza „wierną Gomą”, przez lata prowadzić będzie soliloquium, znane jako Gombrowiczidas, poprzez które pod pretekstem interpretacji dzieła i biografii przyjaciela, mówił o samotności, dociekając istoty przyjaźni.
W Polsce pisał o nim na łamach „Twórczości” zmarły tego lata Henryk Bereza, znajdując w nim duchowego spadkobiercę Gombrowicza (H. Bereza, Goma, „Twórczość” 2000, nr 7). Na łamach pisma Juan Carlos Gómez podał do druku liczne gombrowicziana, ogłosił również autorski Nowy przewodnik po Gombrowiczu w ponadczasowym tłumaczeniu Rajmunda Kalickiego („Twórczość” 1999, nr 7; „Twórczość” 2004, nr 5).
W ostatnim okresie życia zatrzymywany w domu przez chorobę, miał w zwyczaju prowokować drobne skandale towarzyskie, wykorzystując nowe technologie. Poznałam go w tym okresie – na rok przed jego śmiercią – w Buenos Aires, gdzie pojechałyśmy z Anią Szczepanek, żeby kupić listy Gombrowicza do niego. Przyjął nas na patio, przy stole udekorowanym małymi plastikowymi chorągiewkami w barwach narodowych Polski i Argentyny. Był bardzo rozmowny, nieco złośliwy, trochę zdenerwowany, co starał się ukryć, jedząc łapczywie. Ja czułam się podobnie. Przez kilka miesięcy później podtrzymywaliśmy kontakt mailowy. Zaprzestaliśmy go, nie dysponując wspólnym językiem: nie znałam hiszpańskiego, on – jak wielu Argentyńczyków – nie władał angielskim.
Oto fragment tekstu przesłanego nam przez rodzinę Zmarłego:
Wielki prowokator
Igrał ze wszystkimi. Igrał z samym sobą. (…) Uczynił credo ze śmiechu i sarkazmu. Wielu na tym skorzystało, wielu przez to cierpiało. Nikt nie mógł uchronić się przed jego „gombrowiczidas” i lapidarnymi przezwiskami. Kochał jak mógł, był kochany pomimo tego, jakim był.
Zdążył przed swym odejściem zakpić nawet z samej Śmierci. Przed kilkoma tygodniami zwrócił naszą uwagę na fakt, że średnia długość życia w Argentynie wynosi 78 lat. 26 listopada skończył 78 lat i 2 grudnia powiedział „chau” („papa”). Ach, ten miłośnik statystyki! Zawsze taki, zawsze komiczny. Ach, tak nawiasem: zapewne chciał być zapamiętany z pięknym uśmiechem na twarzy.
Żona i dzieci Juana Carlosa Gomeza
Tłum. Michał Seta
Fotografia to ostatnie zdjecie przesłane nam przez Juana Carlosa Gomeza, wrzesień 2012.