27 listopada (we wtorek) o godz. 18.30 Muzeum Andrzeja Struga zaprasza na uroczyste spotkanie w przededniu 75 rocznicy śmierci Pisarza.
Przygotowaliśmy do zaprezentowania niepublikowane po II wojnie światowej wywiady z Andrzejem Strugiem, fragmenty jego ostatnich, nieukończonych powieści, wspomnienia drugiej żony Nelly i osób związanych z pisarzem w latach trzydziestych, które wspierały go w znów intensywnej u kresu życia działalności publicznej.
W latach trzydziestych (XX wieku) Strug stał na czele opozycji antysanacyjnej. Nazywano go sumieniem polskiej lewicy. Przewodniczył Lidze Obrony Praw Człowieka i Obywatela, która zbierała doniesienia o nadużyciach władzy na kresowych wsiach białoruskich i próbowała przeciwstawić się antysemickim kampaniom. Był zaangażowany w publiczną obronę posłów uwięzionych, a następnie oskarżonych i sądzonych w tzw. procesie brzeskim (1931), który postrzegał – nie on jeden – jako „gwałt na demokracji II RP”. W 1934 roku protestował przeciwko założeniu „miejsca odosobnienia” dla przeciwników rządzącego ugrupowania, czyli karnego obozu w Berezie Kartuskiej. Jego powieści z tego okresu, słynna trylogia „Żółty krzyż” czy nieukończone „Miliardy”, opowiadają o świecie dotkniętym globalnym kataklizmem – wojną lub dramatem Wielkiego Kryzysu. Ich akcja toczy się w Paryżu, zakładach chemicznych w Nadrenii albo w Nowym Jorku. Strug przekonywał w nich, że świat znów, tak jak przed 1914 r., znalazł się na krawędzi, wisi nad otchłanią. Co dalej? W wywiadzie z 1933 roku oświadczył: „Wierzę, że nowy ustrój, który zapełni pustkę będzie jedną z postaci socjalizmu”.
Strug zmarł 9 grudnia 1937 w swoim mieszkaniu przy ulicy Topolowej (obecnie al. Niepodległości 210), dziś mieści się w nim Muzeum. Mieszkanie to, na trzecim piętrze, miało wówczas cztery przestronne i widne pokoje, służbówkę i balkon. Wskrzeszone z gruzów i po przebudowie w okresie PRL-u, liczy ich tylko trzy… Wprowadzając się na Topolową, był Strug u szczytu popularności i poważania. W 1928 roku został senatorem z ramienia opozycyjnej – wobec rządzącej prawicy (sanacji) – Polskiej Partii Socjalistycznej. W roku 1932 ukazała się pierwsza część wspomnianej pacyfistycznej trylogii. W 1934 nie przyjął zaszczytnej nominacji na członka Polskiej Akademii Literatury, jako że była ona instytucją powołaną przez władze i z jej pomocą mającą działać dla dobra kultury, objęta patronatem przez marszałka Piłsudskiego (do jego śmierci) i prezydenta Mościckiego.
„Wielce Szanowna Pani Senatorowo…” – pisał na kartce pocztowej zaadresowanej do swojej drugiej żony, młodszej od niego o 21 lat Nelly z Grzędzińskich. Poślubił ją w 1929 roku. Miał wówczas 58 lat. Wkrótce jednak nasiliła się jego choroba, nieuleczalna wówczas uremia. Ostatnie lata autor „Dziejów jednego pocisku” spędził głównie w swoim gabinecie, siedząc owinięty pledem. Ów koc zachował się, stanowi cenny eksponat. W gabinecie Pisarza stoi też dziś, jak niegdyś, zegar, którego wskazówki zostały zatrzymane na godzinie 11.15.
Pogrzeb Andrzeja Struga w dniu 11 grudnia 1937 roku stał się ważną pokojową manifestacją polskiej lewicy. Wielotysięczny pochód z zapalonymi pochodniami szedł od domu Pisarza aż na Powązki Wojskowe. Śmiało można go porównywać z tym, który odbył się w 1925 roku, kiedy społeczeństwo odprowadzało na cmentarz Stefana Żeromskiego – aby oddać hołd „czarom słów, świętości uczynków, płomieniom myśli” , jak to sformułowali poeci Skamandra i redakcja „Wiadomości Literackich” na łamach 49 numeru pisma. To twórczość i działalność publiczna autora Ludzi podziemnych stanowiła dla młodego Struga (od debiutu Tadeusz Gałecki taki właśnie przyjął pseudonim literacki) szczytny ideał. I w niego zapatrzony, wkroczył na trudne ścieżki pisarstwa zaangażowanego przyszły autor Ludzi podziemnych i pisanej na progu niepodległości powieści Pokolenie Marka Świdy, niekiedy zestawianej z Przedwiośniem.
Z kolei w 1935 roku odbył się inny wielki pogrzeb – Józefa Piłsudskiego. Jeśli wierzyć świadkom ówczesnego życia publicznego, wraz ze śmiercią Marszałka skończyła się pewna epoka. Strug poznał Piłsudskiego jeszcze w okresie aktywności rewolucyjnej, a gdy wybuchła Wielka Wojna walczył pod jego dowództwem w Legionach Polskich i należał do założonej przez Komendanta tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. W latach dwudziestych bywał na osobistych audiencjach w Belwederze. Jednak po przewrocie majowym stał się jednym z najbardziej bezkompromisowych krytyków sanacji i autorytarnych metod rządzenia Marszałka. Wyśmiewał ich napuszone rytuały w kolejnej niedokończonej, jawnie satyrycznej powieści W Nienadybach byczo jest . Nie przypadkiem Józef Wittlin w swoim epitafium z podziwem pisał o „dziwnej harmonijności” w życiu Struga, jakże rzadkiej „na tle naszych stosunków, gdzie sporo wybitnych ludzi zrobiło nam niespodzianki pod względem moralnym”:
Między Strugiem-towarzyszem Augustem a Tadeuszem Gałeckim, synem ziemiańskiego dworu, między ułanem Beliny, peowiakiem a senatorem-pacyfistą nie ma dysonansów. To zawsze był jeden człowiek.
W pośmiertnych pożegnaniach Struga wiele jest za to lewicowego patosu. Raz po raz pojawia się w nich epitet „niezłomny”. To świadectwo czasu, języka, ówczesnych nastrojów i ogromnego szacunku, jakim darzono Struga, odwołując się do słów nacechowanych najwyższą moralną powagą. Józef Wittlin, wypowiadając się w imieniu twórców, zauważył jeszcze jedną istotną kwestię:
Strug był nie tylko autorytetem moralnym, ale jak gdyby odczynnikiem naszej moralności pisarskiej, odczynnikiem zabarwiającym sobą atmosferę, w której wypadło nam pisać i zmagać się z demonami ciemności. Dziedziczymy po nim zaszczytny obowiązek walki przeciw wszystkim ciemnym siłom, zagrażającym dobremu imieniu naszej literatury […] słabości, tchórzostwa i strachu…
Tylko niektórych pożegnań ton był odmienny: wzniosły, ale jednocześnie osobisty i poruszający. Taki charakter miało Epitafium Janusza Korczaka. Warto i z niego przywołać fragment:
To samo pytanie nad grobem Struga: jak teraz? Trudniej będzie. Czuwał, dopóki żył – myślą oddechem, tętnem krwi. Czuwał, czekał, współdziałał. Błogosławił. Taki jego przywilej i kapłaństwo. Są trumny i są chwile, gdy trzeba powtórzyć ślubowanie.
Janusz Korczak, Stefania Sempołowska, Helena Boguszewska i inni… Krąg starej lewicy lat trzydziestych XX wieku – ludzie, którzy dobrze pamiętali wydarzenia rewolucyjne 1905 roku. Pośród nich jedna z największych postaci tego pokolenia – Andrzej Strug.
W hołdzie dla autora Ludzi podziemnych redakcja „Wiadomości Literackich” przygotowała specjalny numer (z 6 marca 1938 roku) jemu poświęcony, bogato zilustrowany rodzinnymi fotografiami pisarza. Użyczyła ich Nelly Strugowa i fakt ten został przekazany do wiadomości czytelników. Znalazło się tam również zdjęcie z pogrzebu (s. 5), nigdy później nie reprodukowane, które zaprezentujemy w osobnym materiale. Na pierwszej stronie zamieszono karykaturę Struga wykonaną przez Edwarda Głowackiego – specjalistę od tego typu rysowanych wizerunków pisarzy, i duży fragment powieści W Nienadybach byczo jest. Z kolei strony 4 i 5 wypełniły obszerne fragmenty drugiego tomu Miliardów. Obu tych dzieł Strug nie zdążył przekazać wydawcom. Teksty wydrukowano z rękopisów użyczonych przez wdowę. Całości dopełniły prozatorskie epitafia, z których wyróżniała się głębią myśli Lekcja Struga Józefa Wittlina (cytowana wyżej).
Teksty przygotowane na ten rocznicowy wieczór zaprezentuje Państwu ceniony aktor Krzysztof Gosztyła.
Łukasz Pawłowski, Barbara Riss
Pastel Witkacego i fotografie zreprodukowane jako Ilustracje w tekście pochodzą ze zbiorów Muzeum Andrzeja Struga, do którego powstania znacząco przyczyniła się Nelly Strugowa i które działa już 31 lat oraz Muzeum Literatury (repr. A. Kowalska).
Mam nadzieję, że zbiory Muzeum Struga – oddziału Muzeum Literatury – zainspirują do niejednego jeszcze artykułu, nie tylko o Strugu, ale i o polskim wolnomularstwie.