„Nieproszone szczęście” – o listach Broniewskiego do Ireny Hellman
Oddział: , Dodano: 23 lipca 2012

Ich romans rozpoczął się niespodziewanie, od umówionego niefrasobliwie spotkania w Śródborowie koło Otwocka, w niedzielę 12 marca 1933 roku. Irena Hellman była znacznie młodsza od poety. Poznali się u chyba kilka dni wcześniej, przypadkiem. Broniewski wrócił do Warszawy zadurzony jak sztubak. We wtorek podczas popołudniowego dyżuru w redakcji „Wiadomości Literackich”, gdzie pełnił obowiązki sekretarza redakcji, napisał pierwszy list. Zaczął go od zapytania: „Śliczna Irenko! Co to będzie? Przedwczoraj w Śródborowie razem wymyśliliśmy wiosnę i pewnie od tego zginiemy…” Tak, ten romans miał być samą radością, oderwaniem od prozy życia i kłopotów, a spowodował kryzys w jego małżeństwie, zaważył też niekorzystnie na jej życiu.

Kolejne listy poety, do lata, również adresowane były na pensjonat niejakiej pani Winawerowej w Śródborowie, gdzie Irena znalazła tymczasowe zatrudnienie, jako nauczycielka lub opiekunka. Bowiem po śmierci ojca – Szai Hellmana musiała przerwać rozpoczęte jesienią 1930 roku studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Znała niemiecki, francuski i dobrze rosyjski (jak Broniewski), bowiem lata 1914-1923 Hellmanowie przymusowo spędzili w Moskwie. Po powrocie do Warszawy Irena czuła się „obcą” i chyba z tym problemem nie przestała się zmagać, także z racji żydowskich korzeni. Dorywcze prace wśród coraz to nowych ludzi tylko wzmagały w niej poczucie osamotnienia i niespełnienia. Ponoć pisywała korespondencje do prowincjonalnych pism, w późniejszych latach jej teksty zamieścił nawet „Czas” i „Kurier Warszawski”. Jesienią 1933 roku przeniosła się aż za Zawiercie, do miasteczka Pilica, mieszkała chyba przy drożdżowni (była tam wówczas fabryka). Do Warszawy zaglądała rzadko (jej rodzina miała mieszkanie przy ul. Królewskiej). Stąd listy od początku w ich związku stały się ważne. „Miły mój, złoty, kochany, proszę Cię, pisz do mnie co dzień przez ten tydzień, bo inaczej pożyczę pieniędzy i pojadę do Warszawy, bo nie będę mogła w tym niepokoju wytrzymać.” – napisała 13 listopada, gdy sytuacja ich nie była już sielankowa. Później Irena zażądała odesłania swoich listów, 6 z nich jednak pozostało u Broniewskiego. Z kolei 61 własnych (i depesza), zwróconych mu – po rozstaniu – poeta ponumerował i włączył do gromadzonego skrupulatnie od początku lat dwudziestych prywatnego archiwum (zachowało się).

Drugi list napisał w dzień po pierwszym, 15 marca. Jeszcze kilka będzie równie beztroskich i lirycznych, jak ten, w którym nazwał Irenę swoim „wiosennym szczęściem” i przywołał swego ulubionego poetę Jesienina. Na górze kartki wpisał strofę z jego wiersza Moje szczęście głupiutkie. Tłumaczył go kilka lat wcześniej, do druku w polskim wyborze liryki rosyjskiego poety, jej jednak zacytował w oryginale.

I ten list, jak pierwszy i sporo kolejnych, pisał poeta w lokalu „Wiadomości” (ul. Złota 8), siedząc w gabinecie Grydza, czyli redaktora Mieczysława Grydzewskiego. Wykorzystał oczywiście firmowy papier gazety. Ale list był całkowicie niepoważny, podpisany żartobliwie „Twój W.(ariat)”. Dopełnił go wierszykiem własnego już autorstwa:

Świat jest bladozielony
I bardzo się światu dziwię,
jak można wczesną wiosną
z miłości nie oszczęśliwieć!
Jak można nie oszaleć,
moja kochana dziewczyno?
Ty nie wiesz, co się dzieje
Pod moją jasną czupryną.
Sosny i mech zielony,
Jagód drobniutkie listki…
I jakże tu nie zwariować
Do reszty, całkiem ze wszystkim?…
Całuję Twoje oczy,
milutka… bądź mi zdrowa.
Czy wiesz, że Cię bardzo kocham
w tym liście do Śródborowa?

Broniewski początkowo liczył, że wszystko się ułoży. Muszą tylko pozostać wyrozumiali dla układów, jakie ich „krępują i zmuszają do nieujawniania na zewnątrz”. Irena z kolei była pełna obaw: wszak Władysław miał żonę i córkę (Anka kończyła już 4 lata). Potępiła ją również własna matka, gdy brat Ireny, Anatol Hellman, odkrył tajemnicę siostry. Zabronili spotkań, Broniewski był źle widziany także jako goj. Irena chyba żaliła się w swoich listach, bo szalała z niepokoju, życie na co dzień stało się dla niej koszmarem. Spotykali się rzadko.

Janina dowiedziała się o wszystkim dopiero we wrześniu i od razu zaczęła domagać się wyklarowania sytuacji. Lato spędzili razem w Zakopanem, z Anką. Jednak z końcem sierpnia poeta wyrwał się do Kazimierza nad Wisłą, z Ireną. Wyszpiegował to Anatol, poniosło go i… Urażony Broniewski wystąpił o honorowe rozstrzygnięcie konfliktu między nimi. Ruszyły więc przygotowania do pojedynku, który odbył się 16 listopada, zgodnie z Polskim Kodeksem Honorowym Boziewicza. Walczyli na „lekkie szable” w obecności sekundantów i lekarza, który po dwóch starciach stwierdził, że kolejnego nie wytrzyma serce Hellmana. Poeta został draśnięty w skroń. Dzień później dokładnie przedstawił całe zajście w liście do Ireny.

W efekcie Broniewski postanowił dalej „grać w otwarte karty”, skoro dowiódł „rzetelności” swojego stosunku do Ireny. Niemniej jednak, pisał do niej tak: „Jaśce najciężej…” Sprawy chciał uporządkować jeszcze przed planowanym wyjazdem do ZSSR, którego zaczął niecierpliwie wyczekiwać: spodziewał się przywieźć wielką „dozę energii życiowej i pisarskiej”, które pozwolą mu „od razu stanąć na nogi”. Z Janiną zdecydowali rozwód, mieszkać wspólnie mieli tylko do wyjazdu Władka.

Jednak po powrocie z Moskwy z początkiem maja 1934 roku Broniewski zerwał z Hellmanówną, dość brutalnie wyłuszczając jej – w liście z 9 maja 1934 roku – że wobec zaistniałej „zupełnej dezorganizacji” własnej psychiki jest to dla niego właściwie sine qua non warunek „w ogóle zdolności życia, tj. możliwości pracy i rozwoju…”. Ten pożegnalny list musiał być dla niej wielkim ciosem. Przeżycia związane z miłością do Ireny – czy była ona „jak nieproszone szczęście, które zjawia się na chwilę”? – i poczucie winy za jej porzucenie („Podszedłem do brzozy z nożem…”) znalazły odbicie w wierszach Brzoza i Scherzo, które Broniewski włączył do tomu Krzyk ostateczny (1939).

Po rozstaniu z Hellmanówną poeta na pewien czas zamieszkał sam, w wierszu napisał: „Przez takie dni to sztuka przebrnąć (…) Nie pytam serca, czy bolało”. W mieszkaniu Janiny zostało jego biurko, po ojcu, a na nim maszyna zachęcająca do pisania. Broniewscy wrócą jeszcze do siebie, nim w 1938 roku rozstaną się „na dobre”; wstąpią w nowe związki, pozostaną jednak przyjaciółmi. To Janinie zawdzięczają ocalenie listy poety do Ireny, w styczniu 1945 roku (dziś znajdują się w Muzeum Władysława Broniewskiego).

Irena Hellman prawdopodobnie zginęła w getcie warszawskim lub w okolicach Otwocka – twierdziła zmarła niedawno badaczka biografii Broniewskiego i edytorka Feliksa Lichodziejewska. Ja znalazłam też informację, że Hellmanówna była więziona na Pawiaku i stamtąd 29 marca 1943 roku została wywieziona, być może nie ona jedna, w nieznanym kierunku…

Barbara Riss

Źródła ilustracji: zbiory Muzeum Literatury i Muzeum Władysława Broniewskiego.


Komentarze
  • slawka 23 lipca 2012

    Dziekuje za nieznany prywatny portret Broniewskiego. Byc moze Irena w jakis sposob ‚ocalala’, wlasnie dzieki zachowanym listom.

  • Dodaj komentarz:

    Przed dodaniem komentarza prosimy o przepisanie słów z obrazka (zabezpieczenie przed spamem).

     
    Copyright © 2010-2017 Muzeum Literatury | Cennik | Polityka prywatności | Logotyp ML | Przetargi i zamówienia publiczne | BIP