Wyobrażam sobie, jak Miron Białoszewski patrzy na miasto ze swego mieszkania w bloku na Saskiej Kępie. Wielki toporny budynek z płyt betonowych wyrasta ponad willowy charakter tej mini – warszawskiej dzielnicy, w półcieniach i półciemnościach zmierzchu – pnie się w górę niczym wieża lub – właśnie – świecąca oknami latarnia. Jarosław Klejnocki o Mironie Białoszewskim.