Portret Poetki z Kossakami w tle
Oddział: , Dodano: 1 grudnia 2006

Wystawa czynna do 28 II 2007 roku.

W tytule wystawy „Portret poetki z Kossakami w tle” kryje się imię Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, zwanej w rodzinie Lilką, córki malarza i portrecisty Wojciecha Kossaka. Wystawa poświęcona jest twórczości Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, przedstawia również członków rodu Kossaków — Juliusza, Wojciecha i Jerzego.

W pięciu salach prześledzimy rozwój twórczości poetyckiej i plastycznej autorki „Niebieskich migdałów”. Prezentujemy jej wiersze, listy i serie grafik. Wystawa daje możliwość spojrzenia na pełnię twórczości „staroświeckiej, młodej pani z Krakowa” — wydobywa główne wątki jej twórczości, motywy przeplatające się w rysunkach oraz poezji: rodzinę, miłość i tęsknotę, a także kobiecość, samotność, tożsamość, czas. Poza pierwszymi wydaniami dzieł literackich na ekspozycji znajdują się również pamiątki po „czarującej i niepokojącej” poetce, a także egzemplarze czasopism z pierwszymi recenzjami kolejnych tomików.

Wystawa przybliża fragment historii rodziny ważnej w dziejach kultury i sztuki polskiej, ale również próbuje wskrzesić ducha epoki, w której żyła i tworzyła Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Epoki, w której patriotyzm sąsiadował z zabawą, duch romantyczny z nurtem ekspresjonizmu i szaleństwa, sielanka życia przerywana była przez wojnę.

„Kossakowskie, przedwojenne echa…” z wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Strych na Kossakówce” odnajdujemy w prologu ekspozycji.

Talent malarski Maria Pawlikowska wyniosła z domu rodzinnego a pogłębiła go w czasie studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Niezwykłe wyczulenie na barwy, linie i kształty znajdujemy zarówno w jej twórczości malarskiej jak i poetyckiej. Paralelność sztuki malarskiej i twórczości literackiej widoczna jest już w pierwszych próbach poetyckich oraz we wczesnych rysunkach i akwarelach, które korzeniami tkwią jeszcze w epoce modernistycznej z typowym secesyjnym sztafażem. Ale już w ilustracjach Poetki do „Różowej magii” i późniejszych akwarelach, takich jak „Wypędzenie z raju”, pojawiają się charakterystyczne dla art deco geometryczne stylizacje i zapożyczenia ze sztuki ludowej wskazujące na wpływy twórczości Zofii Stryjeńskiej.

„Niebieskie migdały, Różowa magia”

Maria z Kossaków Pawlikowska-Jasnorzewska zadebiutowała w 1922 roku tomikiem „Niebieskie migdały”, a napisany dwa lata później zbiór poezji „Różowa magia” zaszokował zarówno konserwatywną publiczność jak i tradycyjną krytykę literacką. Szczególnie złośliwa recenzja Ostapa Ortwina ukazała się w „Przeglądzie Warszawskim”.

„O, staroświecka, młoda pani z Krakowa!”

Zupełnie inne w tonacji są znakomite recenzje Tuwima, Wierzyńskiego, czy Lechonia, który zaręcza słowem honoru za jej talent. Żeromski wychwala autorkę wiersza o Lenartowiczu, w którym używa „słów skrzydlatych, pięknych i prawdy pełnych.” Antoni Słonimski uznaje, że „poezja jej była wzorem czystości wersyfikacyjnej, czytelności i niezwykłej, doprowadzonej do perfekcji oszczędności słowa, a Artur Sandauer jej późniejsze tomiki zalicza do największych osiągnięć polskiej poezji dwudziestolecia międzywojennego.

Manifestacyjna kobiecość, sensualizm, całkowite wyzbycie się patosu, namaszczenia – to najbardziej charakterystyczne cechy początkowego okresu twórczości Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. No i oczywiście erotyzm – śmiały jak na owe czasy, jak choćby w wierszu „Zanurzcie mnie w niego”. Poetka cały świat traktuje jak dekorację, na tle której kobieta i mężczyzna toczą odwieczna walkę płci, zajmują się jedyną ważną rzeczą jaką warto się zajmować – miłością.

Listy

Przez całą twórczość poetycką Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej przewija się motyw kobiety oczekującej na list od ukochanego, niecierpliwie wyczekującej nadejścia listonosza z upragnioną wiadomością.

„Pocałunki” – to najbardziej dojrzały tomik poezji Pawlikowskiej, zaskakujący prostotą wersyfikacji, składa się bowiem w większości z czterowierszy. Ich zwięzłość, ulotność, impresyjność pozwalającej doszukiwać się związku ze średniowieczną poezją japońską, z miniaturami hiszpańskimi (coplas), antycznymi epigramatami, czy poezją Apollinaire’a.

Paradoks, dowcip, niespodziewana pointa, odkrywcza metafora – to wszystko powoduje, iż, nie tracąc nic ze swej emocjonalnego napięcia i autentycznego wzruszenia, poetka osiąga w „Pocałunkach” niezwykły artyzm.

„Dancing” – to zbiór wierszy, który ze względu na jednolity charakter staje się jakby poematem muzycznym. Charleston, foxtrot, tango, blues – to podtytuły wierszy a zarazem „przekłady” muzyki tanecznej i samego tańca na słowo poetyckie. Rytm „Dancingu” łączy się z rytmami tańców, co wzmaga jeszcze muzyczność tomiku.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – wielbicielka Schopenhauera i Nietzschego zdawała sobie sprawę ze szczególnego znaczenia jakie filozofowie przypisywali muzyce.. To właśnie Nietzsche w „Narodzinach tragedii” twierdził, że „słowo, obraz, pojęcie szuka analogicznego z muzyką wyrazu”. Ale właściwie nie jest ważna filozoficzna interpretacja zbiorku, lecz jego wirtuozeria formalna, oryginalność języka oraz zalotna, pełna wdzięku i nonszalancji tańcząca poezja .

„Róża i lasy płonące” to cykl wierszy z ostatniego okresu twórczości pisane w Anglii, gdzie zagnały ją losy wojny.

Wyzbyte dawnej zmysłowości wiersze wyrażają tkliwość i zagubienie, pogodzenie się ze starością, tęsknotę do kraju i bliskich, których miała już nigdy nie zobaczyć.

Pisano o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, że była taka, jak jej wiersze „czarująca i niepokojąca, eteryczna a zarazem mocno w ziemię wrośnięta, super poetyczna, a przy tym realistka, poważna a dowcipna, smutna, wesoła, mądra i czarująco głupia.”

„Ja”

Było raz dziecko zabawne i tłuste. Umarło. Nie ma go nigdzie.
Biegało po domu, krzyczało. Są jeszcze jego fotografie w salonie.
Aż śmiać się i istnieć przestało, i nikt się nie zdziwił tej krzywdzie,
choć było tak kochane i rozpieszczone.

Gdy z domu powoli znikało, obyło się jakoś bez płaczu i pisku.
Zabawki, sukienki, niepotrzebne pamiątki zalegają poddasze.
Mama nieraz i do późnej nocy czuwała nad jego kołyską,
a jednak dzisiaj, gdy je wspomina – nie płacze.

Nazywało się tak jak ja, więc wszyscy myślą, że ja to ono,
i nie usypali mu gróbka, choćby takiego jak kopiec kreta.
Toteż płacze nocami w kominie, że je zapomniano, zgubiono,
że miejsce jego zajęła jakaś niedobra kobieta…

Scenariusz – Jolanta Pol
Oprawa plastyczna – Dariusz Kunowski
Kuratorzy wystawy – Jolanta Pol, Ewa Wygnańska
Asystent – Piotr Prasuła

Eksponaty ze zbiorów:
Muzeum Narodowego w Warszawie
Muzeum Narodowego w Krakowie
Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
Muzeum Mazowieckiego w Płocku
Muzeum Teatralnego w Warszawie
Muzeum Okręgowego w Tarnowie
Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie
Muzeum Techniki w Warszawie
Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza

Ekspozycja i druk powstały dzięki środkom Urzędu m.st. Warszawy i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego


Dodaj komentarz:

Przed dodaniem komentarza prosimy o przepisanie słów z obrazka (zabezpieczenie przed spamem).

 
Copyright © 2010-2017 Muzeum Literatury | Cennik | Polityka prywatności | Logotyp ML | Przetargi i zamówienia publiczne | BIP