Nobilitacje. Sienkiewicz. Reymont. Miłosz. Szymborska
Oddział: , Dodano: 1 października 2005

Wystawa archiwalna, od 11 października 2005 r. do 31 stycznia 2006 r.

Wystawa pod patronatem honorowym Ambasady Królestwa Szwecji, zorganizowana dzięki dotacji Ministerstwa Kultury. Wystawę „Nobilitacje” sprowokowała szczególna koncentracja rocznic: w roku bieżącym mija 100. rocznica wręczenia Nagrody Nobla Henrykowi Sienkiewiczowi, w ubiegłym minęło 80 lat uhonorowania tą nagrodą Władysława Reymonta, ćwierć wieku temu nagrodzono Czesława Miłosza, zaś za rok minie dziesięcioletni „staż” noblistki, Wisławy Szymborskiej.

Postanowiliśmy przypomnieć naszej publiczności, a zwłaszcza młodzieży szkolnej, sylwetki polskich laureatów nagrody ustanowionej przez szwedzkiego wynalazcę, Alfreda Nobla.

Od roku 1901 do chwili obecnej przyznano 101 nagród w dziedzinie literatury. Fundator zawarł w swoim testamencie dyspozycje dotyczące kryteriów ich przyznawania. Napisał m.in., aby nagradzani byli autorzy dzieł wyróżniających się w kategoriach duchowych, dodając przy tym:

Jest moim wyraźnym życzeniem, aby przy przyznawaniu nagród nie brano w żaden sposób pod uwagę narodowości kandydatów, tak aby nagrodę otrzymał najbardziej zasługujący, czy jest Skandynawem, czy nie.

Pierwszy literacki Nobel przypadł Polakowi w roku 1905, jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Stąd też szczególny charakter i znaczenie wydarzenia, o którym Henryk Sienkiewicz tak mówił podczas uroczystości wręczenia nagrody:

Jednakże zaszczyt ten, cenny dla wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszym być musi dla syna Polski!… Głoszono ją umarłą a oto jeden z tysięcznych dowodów, że ona żyje!… Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa!… Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać!..

Patriotyzm Sienkiewicza wyrażał się nie tylko w jego twórczości, lecz także poprzez stałą aktywność na polu nauki, oświaty, kultury.

W Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza warto przypomnieć, że to właśnie Sienkiewicz był inicjatorem i głównym organizatorem budowy warszawskiego pomnika wieszcza – tego, który stoi przy Krakowskim Przedmieściu.

W roku 1924 nagrodę Nobla otrzymał Władysław Reymont. Wyróżniono w ten sposób jego wielką epopeję z życia wsi pt. „Chłopi”. Pisarz, z powodu ciężkiej choroby, nie mógł udać się do Sztokholmu – nagrodę odebrał w jego imieniu polski dyplomata, Alfred Wysocki i przesłał ją laureatowi przebywającemu wówczas na kuracji w Nicei. Stąd też nie było tradycyjnych przemówień. Jedynie z listów do przyjaciół dowiadujemy się, co pisarz myślał w owych chwilach:

Nagroda Nobla, pieniądze, sława wszechświatowa i człowiek, który bez zmęczenia wielkiego nie potrafi się rozebrać. To istna ironia życia, urągliwa i prawdziwie szatańska (…) Nie wiem, czy wiecie, ale ja jestem głęboko wierzący, więc przyjmuję, co na mnie spada jak dopust Boży. Że się wierzgnie i zaklnie, nic dziwnego, ale poza tym z pokorą ciągnę moją taczkę. Juści chciałbym jeszcze żyć, bo chciałbym jeszcze coś zrobić”.

Pozostał mu tylko rok życia – zmarł w Warszawie w grudniu 1925 roku.

Przedtem doświadczył wszakże chwil wielkiej radości. W sierpniu, w hołdzie twórcy „Chłopów”, we wsi Wierzchosławice, odbył się ogólnopolski zjazd ludowy, podczas którego wzruszony pisarz tymi słowami dziękował przybyłym delegacjom:

Obywatele! Bo tak Was nazwać muszę! Darujcie, że tyko kilka słów powiem, gdyż jestem chory. Zawstydzacie mnie – hołd wasz niezasłużony, a jeśli praca moja przyniosła Polsce pożytek, to spełniłem tylko swój obowiązek wobec ojczyzny (…)

Pierwsze dwie nagrody dzieli od dwu następnych cezura czasu Apokalipsy – II wojny światowej. W świecie następują wielkie przetasowania, w wyniku których Polska na długo znajdzie się w strefie wpływów sowieckiego imperium. Zmienia się język literatury.

Czesław Miłosz przebywał od dłuższego czasu w Stanach Zjednoczonych jako wykładowca Uniwersytetu w Berkeley, gdy w roku 1980 otrzymał wiadomość o przyznaniu mu Nagrody Nobla za twórczość poetycką. W Polsce nazwisko Miłosza było wówczas objęte ścisłą cenzurą, niewiele osób miało szansę zapoznać się z jego utworami, tak więc opinia społeczna przyjęła ten fakt z dużym zaskoczeniem. Nie umniejszało to wszakże radości i dumy, a nagrodę dla polskiego poety łączono z nadziejami niedawno powstałej „ Solidarności”.

Czesław Miłosz w przemówieniu noblowskim mówił:

Każdy poeta zależy do pokoleń, które pisały w jego rodzinnym języku, dziedziczy style i formy wypracowane przez tych, co żyli przed nim. Równocześnie jednak czuje, że te dawne sposoby wypowiedzi nie są dostosowane do jego własnego doświadczenia. (…)

Dobrze jest urodzić się w małym kraju, gdzie przyroda jest ludzka, na miarę człowieka, gdzie w ciągu stuleci współżyły ze sobą różne języki i różne religie.

Mam na myśli Litwę, ziemię mitów i poezji. I chociaż moja rodzina już od XVI wieku posługiwała się językiem polskim, tak jak wiele rodzin w Finlandii szwedzkim, a w Irlandii angielskim, wskutek czego jestem polskim, nie litewskim poetą, krajobrazy i być może duchy Litwy nigdy mnie nie opuściły.

W roku 1981 Miłosz przybył do Polski, gdzie przyjmowano go z wielkim entuzjazmem. Słowa wiersza poety zostały wyryte na postumencie Pomnika Poległego Stoczniowca. Coraz częściej przebywał w Polsce, by wreszcie zamieszkać na stałe w Krakowie – gdzie zmarł w roku 2004.

W roku 1996 Akademia Szwedzka ogłosiła, że laureatką Nagrody Nobla została Wisława Szymborska. Poetka nie kryła swego zaskoczenia. Czesław Miłosz spodziewał się tej nagrody, stwierdzając przy tej okazji, że polska poezja jest uważana przez wielu ludzi za najlepszą w Europie kontynentalnej.

W Europie, a zwłaszcza w Szwecji, poezja Szymborskiej cieszy się wielkim powodzeniem. W przemówieniu sztokholmskim poetka dzieliła się swoją refleksją:

(…) wszelka wiedza, która nie wyłania z siebie nowych pytań, staje się w szybkim czasie martwa, traci temperaturę sprzyjającą życiu. W najskrajniejszych przypadkach, o czym dobrze wiadomo z historii dawnej i współczesnej, potrafi być nawet śmiertelnie groźna dla społeczeństw.

Dlatego tak wysoko cenię sobie dwa małe słowa: „nie wiem”, małe, ale mocno uskrzydlone. Rozszerzające nam życie na obszary, które mieszczą się w nas samych i obszary, w których zawieszona jest nasza nikła Ziemia.

Przypomnijmy, że stałym miejscem pobytu poetki na Ziemi jest Kraków.

Przedstawienie czterech twórczych osobowości stwarza perspektywę do ukazania postaw wobec roli jednostki i narodu i zmieniającego się rozumienia funkcji literatury na przestrzeni ostatniego stulecia. Wystawa ukazuje polskich noblistów na tle innych laureatów. Przypominamy dyskutowane kontrkandydatury, choć jedynie w pierwszych dwu przypadkach – Akademia Szwedzka bowiem zdradza te tajemnice dopiero po 50 latach i nie potwierdza prasowych spekulacji.

Przede wszystkim zaś oddajemy głos samym bohaterom wystawy. Cytujemy fragmenty prozy i wiersze. Przytaczamy wypowiedzi laureatów mówiące o tym, jak zostały przez nich przyjęte noblowskie nobilitacje.

Maria Dorota Pieńkowska

Alfred Nobel (1833 – 1896) – wybitny szwedzki uczony, wynalazca, autor 355 patentów i … wielu wierszy.

Sławę i fortunę zdobył dzięki wynalezieniu dynamitu. Zdawał sobie sprawę, że jego wynalazek może służyć zabijaniu; często powtarzał: chciałbym wynaleźć substancję lub maszynę o tak straszliwej sile rażenia, by wojna stała się na zawsze niemożliwa.

Był entuzjastą Schelleya i jego „Prometeusza wyzwolonego”. W swoim testamencie pozostawił szczegółowe rozporządzenia dotyczące zgromadzonego majątku, ustanawiając nagrody w dziedzinie fizyki, chemii, medycyny i literatury, a także tzw. nagrodę pokojową. Zgodnie z Jego wolą, laureatami nagrody literackiej mieli być autorzy dzieł wyróżniających się w kategoriach duchowych.

Od początku dwudziestego wieku, z przerwą w roku 1935 i w latach 1940 – 1943, Nagrody Nobla wręczane są zawsze 10 grudnia, w rocznicę śmierci fundatora.

Alfred Nobel, ok. 1895 roku (fot. archiwum PAP)

Henryk Sienkiewicz (1846 – 1916) – najpopularniejszy polski pisarz, zarazem patriota i społecznik – w swojej twórczości nadał narodowym mitom wyjątkowo atrakcyjną formę. Jego dzieła należą do kanonu szkolnych lektur. Sławę międzynarodową przyniosła mu powieść z życia pierwszych chrześcijan pt. „Quo vadis”. W roku 1905 Akademia Szwedzka przyznała Sienkiewiczowi Nagrodę Nobla z uwagi na jego wysoko artystyczne zasługi jako pisarzowi epickiemu.

William Faulkner, wybitny pisarz amerykański, w przyszłości także noblista, stwierdził:

pewnego dnia zrozumiałem, że ten Polak Sienkiewicz znał odpowiedź od samego początku – ku pokrzepieniu serc. To dotyczy każdego z nas. Po to właśnie piszemy.

Nobel wprowadził wyraźną dyspozycję, aby przy przyznawaniu nagród nie brano w żaden sposób pod uwagę narodowości kandydatów. Warto przypomnieć, że w roku 1905 kontrkandydatami Sienkiewicza byli szwedzcy pisarze: Selma Lagerlöf i Verner von Heidenstam (późniejsi nobliści).

Henryk Sienkiewicz, ok. 1890 roku ( fot. a. n.)

Rodzina pochodzi z Litwy. Pradziad przeniósł się do Królestwa wskutek wojny z Rosją. Wojna ta znana jest w historii pod nazwą Konfederacji Barskiej, w której brał udział znany w Ameryce Pułaski. Dziad służył pod Napoleonem. Ojciec brał udział w rewolucji 1830 i 1863r.

notatka autobiograficzna przekazana przez H. Sienkiewicza
amerykańskim wydawcom jego dzieł
za: Tadeusz Żabski Sienkiewicz, Wrocław 1998

Jeśli literatura jakiegoś narodu żyje bogatym i niegasnącym życiem, znaczy to, że i samo istnienie tego narodu jest zapewnione, bo kwiaty kultury nie mogą rosnąć bez życiodajnej gleby. Ale w każdym społeczeństwie są też owe rzadkie postacie, w których geniusz narodu skupia swoje siły. Stoją oni przed światem jako reprezentanci ducha narodu. Pielęgnują wspomnienia przeszłości, aby wzmocnić nadzieję na przyszłość. Twórczość ich sięga głęboko korzeniami w przeszłość, jak potężny Baublis w puszczach litewskich, ale korona ich szumi w wichrach dnia. Takim reprezentantem literatury i ducha narodu jest człowiek, którego Szwedzka Akademia w tym roku odznaczyła nagrodą Nobla. Jest on obecny tu wśród nas, a nazwisko jego jest Henryk Sienkiewicz.

C. D. af Wirsén
sekretarz Akademii Szwedzkiej
[Zbigniew Folejewski, Sienkiewicz w Szwecji]

Ci, którzy mają prawo ubiegać się o nagrodę ustanowioną przez szlachetnego filantropa, nie należą do ludzi jednego szczepu i nie są mieszkańcami jednego kraju. Wszystkie narody świata idą w zawody o tę nagrodę, w osobach swoich poetów i pisarzów. Dlatego też wysoki aeropag, który tę nagrodę przyznaje, i dostojny monarcha, który ją wręcza, wieńczą nie tylko poetę, ale zarazem i naród, którego synem jest ów poeta.

Stwierdzają oni tym samym, że ów naród wybitny bierze udział w pracy powszechnej, że praca jego jest płodna, a życie potrzebne dla dobra ludzkości.

Jednakże zaszczyt ten, cenny dla wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszym być musi dla syna Polski!… Głoszono ją umarłą a oto jeden z tysięcznych dowodów, że ona żyje!… Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa!… Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać!…

Komuż nie przyjdą na myśl słowa Galileusza: E pur si muove!…, skoro uznana jest wobec całego świata potęga jej pracy, a jedno z jej dzieł uwieńczone.

Więc za to uwieńczenie – nie mojej osoby, albowiem gleba polska jest żyzna i nie brak pisarzów, którzy mnie przewyższają – ale za to uwieńczenie polskiej pracy i polskiej siły twórczej wam, panowie członkowie Akademii, którzy jesteście najwyższym wyrazem myśli i uczuć waszego szlachetnego narodu składam, jako Polak, najszczersze i najgorętsze dzięki.

Za: Tadeusz Orlacki, Blaski i cienie sztokholmskich laurów. Wokół literackich Nagród Nobla 1901-2000, Gdańsk 2003, il. 17.

Władysław Stanisław Reymont (1867 – 1925) – właściwie: Stanisław Władysław Rejment, powieściopisarz i nowelista, w młodości aktor. W roku 1924 otrzymał Nagrodę Nobla za powieść pt. „Chłopi”. Z powodu bardzo złego stanu zdrowia nie mógł uczestniczyć w sztokholmskich uroczystościach.

Szwedzka prasa („Stocholms Dagblad” ) donosiła:

Polska ma dwa wybitne narodowe dzieła: „Pana Tadeusza” Mickiewicza i „Chłopów” Reymonta. Jest to z krwi i kości epopeja polska, którą można porównać do Homera.

Reymont miał silną konkurencję. Wystarczy wymienić kilka nazwisk: Sigrid Undset (późniejsza noblistka), Tomasz Mann ( późniejszy noblista), Tomasz Hardy, Maksym Gorki. W Polsce najgoręcej dyskutowano zgłaszaną od kilku lat kandydaturę Stefana Żeromskiego.

Władysław Reymont, 1925 rok (fot. a. n.)

Urodziłem się w 1868 r., coś 6 maja, we wsi Kobiele Wielkie, powiat noworadomski, gub. Piotrkowska, gdzie podówczas rodzina moja dzierżawiła folwarczek tak zwany poduchowny. Ale już w rok po moim urodzeniu rodzice przeprowadzili się do osady Tuszyn, dwie mile od Łodzi. Rodzice moi byli zupełnie biedni, bo zeszli w końcu na włókowe gospodarstwo. Dzieciństwo miałem dość smutne. Było nas dzieci dziewięcioro (siedem sióstr). Starszy brat poszedł do gimnazjum, nim mogłem mieć świadomość. Chowałem się zatem wśród dziewczyn, z dala od ludzi, bo mieszkaliśmy pod miasteczkiem i nie wolno było pod najsurowszymi karami znać się i zadawać z dziećmi mieszczan, nawet najbliższych.

W. St. Reymont List do Antoniego Wodzińskiego, Wimereux, 15 IV 1903

Drogi Panie, piszę w dwadzieścia cztery godziny po otrzymaniu wiadomości o Noblu. Nie mogłem wcześniej, brakowało sił, roztrząsałem się do dna. Na dobitkę od tygodnia czułem się gorzej, zupełnie nie wychodziłem. I przyznaję się przed Wami, że ta nagroda uderzyła we mnie istotnym, wstrząsającym piorunem.

Władysław St. Reymont, List do posła Wysockiego z 14 listopada, cyt. za: Henryk Dzendzel, O Reymoncie Wspomnienia, Warszawa 1972


Inna sprawa. Dzisiaj otrzymałem zawiadomienie z poselstwa szwedzkiego i urzędową wiadomość o zaproszeniu na 10 grudnia do Sztokholmu na uroczystość. Bardzo mnie to wzrusza, ale jeszcze więcej boli, że wykonać tego nie mogę. Chory jestem, często nie mam sił na przejście pokoju, więc ani wolno marzyć o jazdach poza morze, przyjęciach, uroczystościach i tylu mocnych wrażeniach. Zatem muszę poselstwu odpowiedzieć odmownie, przytaczając najautentyczniejsze powody.

Ale co dalej robić?

Nauczcie mnie drogi Panie. Czy nie mógłby Pan, jako przedstawiciel naszego rządu i mój odbyć za mnie te ceremoniały? Odebrać, co mają mi dać, w moim imieniu i przysłać mi do Nicei, pytam, a potem, gdzie mam napisać podziękowanie i do kogo, i jakie?

Władysław St. Reymont, List do posła Wysockiego z 14 listopada, cyt. za: Henryk Dzendzel, O Reymoncie Wspomnienia, Warszawa 1972

Oszołomiony jestem tą niespodzianką. I w takich okolicznościach przyszła, że wygląda na gorzką ironię życia. Bo na cóż mi to wszystko? Chory jestem, miałem świeżo zapalenie płuc. Jeszcze z trudem przechodzę z pokoju do pokoju, żyję odosobniony i na srogiej diecie. Odszedłem wewnętrznie od świata i spraw jego. Marzyłem jeno o ciszy i możności spokojnego pracowania jak o największym szczęściu. Naraz otwierają się wielkie drzwi rozgłosu! Nieznany wczoraj i lekceważony nawet przez rodaków, dzisiaj muszę brać pozę i twarz sławnego człowieka. Czy to nie warte śmiechu. Stałem się od razu dumą swojego narodu! Rodacy gotowi jeszcze czytać moje książki!

W. St. Reymont, List do Wojciecha Morawskiego, Warszawa, 14 XI 1924

Czesław Miłosz (1911 – 2004) – poeta, eseista i historyk literatury, do roku 1950 dyplomata, od 1961 profesor języków i literatur słowiańskich Uniwersytetu Kalifornijskiego. Nagrodę Nobla otrzymał w roku 1980, za twórczość poetycką. Wielki admirator jego osoby i dzieła, Adam Michnik, wyrażał przekonanie:

Nie mam najmniejszych wątpliwości – Miłosz należy do największych fenomenów w całej historii polskiej literatury. Bez Miłosza nie jest możliwy żaden sensowny spór o sens Polski i polskości, o historię polskiego Ducha,o naturę polskiej metafizyki.

Czesław Miłosz w Muzeum Literatury podczas otwarcia poświęconej mu wystawy,
5 czerwca 1981 roku (fot. A. Kowalska)

[…] Dobrze jest urodzić się w małym kraju, gdzie przyroda jest ludzka, na miarę człowieka, gdzie w ciągu stuleci współżyły ze sobą różne języki i różne religie. Mam na myśli Litwę, ziemię, mitów i poezji. I chociaż moja rodzina już od XVI wieku posługiwała się językiem polskim, tak jak wiele rodzin w Finlandii szwedzkim, a w Irlandii angielskim, wskutek czego jestem polskim, nie litewskim poetą, krajobrazy i być może duchy Litwy nigdy mnie nie opuściły. Dobrze jest słyszeć od dziecka słowa łacińskiej liturgii, tłumaczyć w szkole Owidiusza, uczyć się katolickiej dogmatyki i apologetyki. Jest błogosławieństwem, jeżeli ktoś otrzymał od losu takie miasto studiów szkolnych i uniwersyteckich, jakim było Wilno, miasto dziwaczne, barokowej i włoskiej architektury przeniesionej w północne lasy i historii utrwalonej w każdym kamieniu, miasto czterdziestu katolickich kościołów, ale i licznych synagog; w owych czasach Żydzi nazywali je Jerozolimą północy. Dopiero teraz wykładając w Ameryce zrozumiałem, jak wiele przeniknęło we mnie z grubych murów naszego starego uniwersytetu, z zapamiętanych formuł prawa rzymskiego, z historii i literatury dawnej Polski, które dziwią młodych Amerykanów swoimi szczególnymi cechami: pobłażliwą anarchią, rozbrajającymi zaciekłe spory humorem, zmysłem organicznej wspólnoty, nieufnością wobec wszelkiej władzy scentralizowanej.

Czesław Miłosz, Przemówienie noblowskie, Sztokholm, 8 grudnia 1980.


(…). Kiedy dostałem Nagrodę Nobla, to już całkowicie straciłem kontrolę i tylko włosy wydzierałem z głowy dowiadując się, kim jestem w oczach innych. Zawsze uważałem siebie, na przykład, za poetę dość hermetycznego, dla pewnej nielicznej publiczności. I co się dzieje, kiedy tego rodzaju poeta staje się sławny, głośny, kiedy staje się kimś w rodzaju Jana Kiepury, tenora, albo gwiazdy futbolu? Naturalnie, powstaje jakieś zasadnicze nieporozumienie. Zważmy na nowość tej sytuacji. Ponieważ żaden z tzw. poétes maudits, żaden z tych poetów, którzy wyznaczają linię nowoczesnej poezji w różnych językach, żaden z nich chyba nie był ubierany we frak i nie występował na przyjęciach u króla. Tak mi się jakoś to nie widzi.

[…] Bardzo dużo w naszych rozmowach mówiliśmy o sprawach Polski, rodzajach polskości itp. Dla mnie jest wysoce żenujące, kiedy ze mnie robią poetę patriotę, barda, wieszcza, bo jakoś do tej roli nie byłem przygotowany. Mimo że okoliczności historyczne, po prostu, często ze mnie wymuszały utwory literackie, w których albo sam, albo jako podstawiona persona – przeważnie jako podstawiona persona – wypowiadałem się jako medium pewnych nastrojów zbiorowych”.

Czesław Miłosz, Autoportret przekorny, Kraków 1994

Znajdujemy się tutaj w sytuacji nie pozbawionej swoistej ironii – przy tym ironii, która tu właśnie, w tym miejscu, nie jest wcale niestosowna. Według Pana obcość jest jedną z głównych cech sytuacji człowieka – jesteśmy obcy w tym świecie i obcy wobec siebie. Ale czy tylko obcy? Czy nagroda Nobla dla Pana nie jest również wyrazem i dowodem tego, że granice mogą być przekraczane, że zrozumienie i sympatia mogą się rodzić, że kontakty i więzi między ludźmi mogą być nawiązywane? Czytanie Pana utworów i możność konfrontowania własnej postawy z głoszonymi przez Pana przesłaniami oznacza wzbogacenie się o nowe ważne doświadczenia – mimo całej dzielącej nas obcości.

Fragment laudacji wygłoszonej przez Larsa Gyllenstena,

Wisława Szymborska ur. w roku 1923 – poetka, felietonistka i tłumaczka poezji francuskiej. Nagrodę Nobla otrzymała za twórczość liryczną w roku 1996, w setną rocznicę śmierci wielkiego fundatora. W ojczyźnie Alfreda Nobla poezja Szymborskiej cieszy się niezmienną popularnością.

Rosyjski pisarz i tłumacz, Asar Eppel mówił o laureatce:

Kiedy ją poznałem, zauroczyła mnie. U nas jest tradycja, że poetka ma być wyklęta, nieszczęśliwa z nadmiaru duchowości i z powodu kochanków, którzy nie dorastają do jej talentu, a tymczasem ona, taka wielka poetka i taki normalny człowiek…

Wisława Szymborska z medalem noblowskim, Kraków, styczeń 2002 roku
(fot. Jacek Bednarczyk, PAP)

Poeta również, jeśli jest prawdziwym poetą, musi ciągle powtarzać sobie „nie wiem”. Każdym utworem próbuje na to odpowiedzieć, ale kiedy tylko postawi kropkę, już ogrania go wahanie, już zaczyna sobie zdawać sprawę, że jest to odpowiedź tymczasowa i absolutnie niewystarczająca. Więc próbuje jeszcze raz i jeszcze raz, a potem te kolejne dowody jego niezadowolenia z siebie historycy literatury zepną wielkim spinaczem i nazywać będą „dorobkiem”…

Marzą mi się czasem sytuacje niemożliwe do urzeczywistnienia. Wyobrażam sobie na przykład w swojej zuchwałości, że mam okazję porozmawiania z Eklezjastą, autorem jakże przejmującego lamentu nad marnością wszelkich ludzkich poczynań. Pokłoniłabym mu się nisko, bo to przecież jeden z najważniejszych – przynajmniej dla mnie – poetów. Ale potem pochwyciłabym go za rękę. „Nic nowego pod słońcem” – napisałeś Eklezjasto. Ale przecież Ty sam urodziłeś się nowy pod słońcem. A poemat, którego jesteś twórcą też jest nowy pod słońcem, bo przed Tobą nie napisał go nikt. I nowi pod słońcem wszyscy Twoi czytelnicy, bo ci, co żyli przed Tobą, czytać go przecież nie mogli. […]

Wisława Szymborska, Poeta i Świat (przemówienie noblowskie – fragmenty),

Sztokholm, 7 grudnia 1996.

Wasza Królewska Mość, Wasze Królewskie Wysokości, Panie i Panowie

jak mamy żyć ze zdradą, obniżeniem wartości, dezintegracją wielkich utopii?

Zadajemy sobie teraz to pytanie, patrząc w przyszłość, w rok 2000. Jak mamy żyć po wielkim rozczarowaniu? Jakimi środkami możemy odnaleźć wartości? Jaką drogą dojść do prawdziwej koncepcji życia? Koncepcji, która już nie ulegnie zniszczeniu.

(…)

W Wisławie Szymborskiej Szwedzka Akademia chce uhonorować przedstawicielkę niezwykłej czystości i siły poetyckiego spojrzenia. Poezji jako odpowiedzi na życie, sposobu na życie, pracy nad słowem jako myślą i wrażliwością.


Wiersze Wisławy Szymborskiej to perfekcja słowa, wysoce wycyzelowane obrazy, myślowe allegro ma non troppo, jak nazywa się jeden z jej wierszy. Jednak ciemność, której nie ulegają one bezpośrednio, wyczuwa się w nich tak, jak ruch krwi pod skórą.

Fragment laudacji wygłoszonej przez Birgitt Trotzig


Ja całe życie chcę być określoną osobą – osobą – natomiast teraz chcą ze mnie zrobić osobistość. I tu się nie dam. Dlatego, że instynkt mi mówi, że to jest niebezpieczeństwo…

Gazeta Wyborcza (269) 19 II 1996, Liryki i limeryki.

Są talerze, ale nie ma apetytu.
Są obrączki, ale nie ma wzajemności
od co najmniej trzystu lat.

Jest wachlarz – gdzie rumieńce?
Są miecze – gdzie gniew?
I lutnia ani brzęknie o szarej godzinie.

Z braku wieczności zgromadzono
dziesięć tysięcy starych rzeczy.
Omszały woźny drzemie słodko
zwiesiwszy wąsy nad gablotką.

Metale, glina, piórko ptasie
cichutko tryumfują w czasie.
Chichocze tylko szpilka po śmieszce z Egiptu.

Korona przeczekała głowę.
Przegrała dłoń do rękawicy.
Zwyciężył prawy but nad nogą.

Co do mnie, żyję, proszę wierzyć.
Mój wyścig z suknią nadal trwa.
A jaki ona upór ma!
A jak by ona chciała przeżyć!

Wisława Szymborska, Muzeum [w:] Poezje i poematy, Kraków 1989


Autorzy wystawy:
scenariusz Maria Dorota Pieńkowska
Komisarze Piotr Dymmel
Joanna Pogorzelska
Opracowanie plastyczne Uta Christiaens
Folder
Tekst Maria Dorota Pieńkowska
Opracowanie graficzne Daniel Wróblewski
Ekspozycja czynna od 11 X 2005 r. do 31 I 2006 r.


Dodaj komentarz:

Przed dodaniem komentarza prosimy o przepisanie słów z obrazka (zabezpieczenie przed spamem).

 
Copyright © 2010-2017 Muzeum Literatury | Cennik | Polityka prywatności | Logotyp ML | Przetargi i zamówienia publiczne | BIP