Wystawa czynna: kwiecień – wrzesień 2006
Ponieważ kilka razy zapytywano mnie o znaczenie tytułu „Lalki”, niech więc pozwoli Pan, ażebym tym razem odpowiedział nieco obszerniej.
W powieści, jak wiadomo, trzeba odróżniać następujące elementa:
1° M a t e r i a ł – czyli: charaktery ludzi, miejsc, przedmiotów i wypadków. Materiał taki zbiera się przez całe lata.
2° T e m a t – czyli twierdzenie, które autor chce wypowiedzieć w powieści. Tematy nasuwa zwykle życie współczesne albo historia.
3° P l a n – czyli sposób uporządkowania powieściowego materiału, o ile można, najlepiej odpowiadający naturalnemu biegowi wypadków.
4° J ę z y k i s t y l – za pomocą których autor swoje pojęcia, uczucia i pragnienia przelewa w czytelnika. […]
Otóż – gdy autor obmyśla powieść, może mieć w głowie wszystkie powyższe elementa […] i – mimo to – czuć, że całość mu się jakoś nie skleiła!… […]
W powieści „Lalka” znajduje się rozdział poświęcony procesowi o kradzież lalki […]. Otóż taki proces miał miejsce w Wiedniu. A ponieważ fakt ten wywołał w moim umyśle skrystalizowanie się, sklejenie się całej powieści, więc przez wdzięczność użyłem wyrazu „Lalka” za tytuł.
Powieść, o której mówię, powinna by mieć tytuł: „Trzy pokolenia”.
(List Bolesława Prusa do Władysława Korotyńskiego [?], 8 lutego 1897)
W 1962 Muzeum nasze zorganizowało wystawę „Oficyna Bolesława Prusa”, będącą monografią najwybitniejszego prozaika i publicysty polskiego drugiej połowy XIX wieku. Aleksander Głowacki (bo takie było prawdziwe nazwisko pisarza) zagościł u nas jeszcze na krótko w roku 2004. Najwyższy zatem czas, by poświęcić mu nieco więcej uwagi.
Tym razem jednak nie opowiadamy o jego życiu i twórczości, ale staramy się pokazać panoramę Warszawy – miasta, które opisał w Lalce. W związku z tym zaprosiliśmy do współpracy Muzeum Historyczne m.st. Warszawy i Archiwum Państwowe m.st. Warszawy.
Kreując obraz stolicy Królestwa Polskiego lat 70. XIX w., odwołujemy się do materii literackiej, do perspektywy, jaką proponuje Bolesław Prus. Jako wrażliwy na problematykę społeczną autor Kronik tygodniowych, notował on wydarzenia z życia Warszawy, komentował je, a jego felietony są swoistą epopeją Warszawy, a dla historyka miasta ważnym dokumentem epoki. Lalka, najbardziej warszawski utwór Prusa, wydaje się być podsumowaniem doświadczeń kronikarza oraz przeniesieniem tematów i sądów felietonisty na grunt literacki.
Ekspozycja przywołuje opisane w Lalce fragmenty miasta. Jednak ze zrozumiałych względów, głównie z powodu ograniczenia powierzchnią sal wystawowych, nie ogarnia wszystkich miejsc, o których mowa w utworze. Ma przede wszystkim w sposób możliwie atrakcyjny zainteresować widza dziełem Prusa. Warto tutaj zaznaczyć, że doszukiwanie się konkretnych adresów dla przedstawionych miejsc nie znajduje uzasadnienia w powieści. Są miłośnicy Lalki, którzy dopasowują opisy do miejsc, tropią je na starych planach i w obecnej zabudowie. Sam Prus pisze o lokalizacji bardzo ogólnikowo, dając tylko informacje pozwalające określić, czy jest to „dobra” czy „zła” ulica (dzielnica). Zamiarem autora było przedstawienie obrazu społeczeństwa, a w Warszawie, jak w soczewce, skupiły się problemy i cechy różnych warstw społecznych, zamieszkujących tak bardzo odmienne dzielnice miasta.
Elżbieta Banko-Sitek
Warszawa lat siedemdziesiątych XIX w. była miastem pełnym kontrastów i sprzeczności. Na każdym niemal miejscu dawały się widzieć znamiona obcego panowania: carski generał-gubernator rezydujący na Zamku dawnych królów polskich, złote kopuły zamienionych na cerkwie kościołów, dwujęzyczne napisy na szyldach i rogach ulic, wszechobecni rosyjscy stójkowi i żandarmi. Jednak mimo dokuczliwego ucisku politycznego oraz wbrew wszelkim utrudnieniom i zakazom, zniewolone miasto rozwijało się gospodarczo i kulturalnie.
Zniesienie granicy celnej z Cesarstwem i rozbudowa warszawskiego węzła kolejowego, ułatwiającego wymianę towarową Rosji z Zachodem, sprzyjały szybkiemu wzrostowi produkcji przemysłowej, oddziaływując pobudzająco i na inne sfery życia ekonomicznego Warszawy, jak finanse, handel, rzemiosło i usługi. Pomyślnej koniunkturze gospodarczej towarzyszył dynamiczny przyrost ludności, od 223 tys. mieszkańców w 1864 roku do 400 tys. w 1883.
Rosnące zaludnienie przy nieznacznym tylko powiększeniu obszaru miasta skutkowało coraz większym zagęszczeniem zabudowy, przede wszystkim w śródmieściu. Z nowoczesnymi kamienicami i willami wznoszonymi w rejonie Al. Ujazdowskich, Kruczej i przedłużonej Marszałkowskiej kontrastowały rudery biedoty zamieszkującej dzielnicę żydowską oraz robotnicze Powiśle, Wolę i Pragę. Żywiołowo rozbudowującej się Warszawie doskwierał niedostatek wody i gazu (coraz więcej zużywanego), brakowało nowoczesnej kanalizacji i taniego transportu miejskiego. Nowe inwestycje w tym zakresie zależne były jednak od woli Petersburga, a nadnewska biurokracja traktowała Warszawę jak przeciętne miasto gubernialne, nie mające prawa do konkurowania ze stolicami imperium. Działania na rzecz odrobienia wieloletnich zaniedbań podjął dopiero generał Sokrates Starynkiewicz, mianowany w 1875 roku prezydentem miasta. Był to Rosjanin lojalny wobec cara, ale człowiek Polakom przychylny, uczciwy i dla Warszawy prawdziwie zasłużony.
W reakcji na rusyfikację szkolnictwa, światlejsza i patriotycznie nastawiona część społeczeństwa Warszawy podejmowała rozmaite akcje, mające na celu rozwój oświaty i wspomożenie nauczania w języku ojczystym – inicjowano kwesty na ten cel, organizowano odczyty, kółka samokształceniowe i tajne kursy oświatowe. Wobec nadzoru policyjnego roztaczanego nad nielicznymi legalnymi instytucjami i stowarzyszeniami kulturalnymi miejscem dyskusji politycznych, społecznych i literackich były prywatne domy oraz redakcje ukazujących się w Warszawie dzienników i czasopism. W dyskusjach tych znajdowały odbicie nowe prądy ideowo-polityczne i filozoficzne, zwłaszcza tzw. filozofia postępu Augusta Comte’a. Pozytywizm krytykujący klerykalizm, obskurantyzm i pasożytnictwo, głosił kult pracy i nauki. Głównym jego reprezentantem na gruncie warszawskim był Aleksander Świętochowski, wspomagany przez Piotra Chmielowskiego, Adolfa Dygasińskiego, Henryka Sienkiewicza, Juliana Ochorowicza i właśnie Bolesława Prusa. Wprawdzie w zakresie kultury Warszawę zdystansował Kraków w zaborze austriackim, gdzie można było drukować „niecenzuralne” rozprawy polityczne, powieści i poezje, wystawiać patriotyczne sztuki teatralne, to – mimo usiłowań rosyjskiego zaborcy – pozostawała ona nadal ważnym ośrodkiem polskiego życia umysłowego, zwłaszcza w chwilach przełomowych dla całego narodu. Do tej przodującej roli predestynowało Warszawę jej centralne położenie i historyczne tradycje oraz rola, jaką odgrywała w dążeniach niepodległościowych.
Andrzej Sołtan
Kiedy Lalka ukazywała się w odcinku „Kuriera Codziennego”, czytelnicy interesowali się nią gorączkowo i szturmowali do redakcji energicznie, jeżeli w ogłaszaniu jej zachodziły dłuższe przerwy, co się nawiasem mówiąc, zdarzało dość często; a kiedy następnie wyszła w książkowym wydaniu (1890), budziła zajęcie jakby rzecz zupełnie nowa, wywoływała dyskusje i spory, i co do całości i w szczegółach.
Tak o Lalce pisał Piotr Chmielowski, jeden z pierwszych jej recenzentów.
Bolesław Prus (1847-1912), autor powieści, przez ponad 40 lat mieszkał i tworzył w Warszawie, uczestniczył w jej życiu artystycznym i społecznym. Był też wszechstronnym znawcą tego miasta, ono zaś było miejscem akcji wielu jego utworów. Jako autor cyklu Kronik tygodniowych, drukowanych w „Kurierze Warszawskim”, komentował na bieżąco wydarzenia i sprawy związane z Warszawą. Najbardziej znanym literackim portretem stolicy – jej mieszkańców, architektury, atmosfery – jest właśnie Lalka i w nawiązaniu do jej fabuły prezentujemy wystawę „Warszawa Lalki Bolesława Prusa”.
Powieść drukowana była w „Kurierze Codziennym” od 29 września 1887 do 24 maja 1889 roku. Pierwsze wydanie książkowe, uwzględniające zawierające autorski podział powieści na trzy tomy, ukazało się w 1890 roku nakładem Gebethnera i Wolffa. Siedem lat później światło dzienne ujrzało drugie wydanie, podzielone na tomy tomy.
Rękopis powieści nie zachował się w całości. Ocalała jedna trzecia tekstu przechowywana jest w Bibliotece Publicznej m.st. Warszawy, której to instytucji Prus przekazał na mocy testamentu znaczną część swego archiwum i księgozbioru. Losy reszty rękopisu nie są znane. Na wystawie prezentujemy cztery karty z rozdziału „Pamiętnik starego subiekta”, tom I wydania pierwszego i wydanie jubileuszowe z 1897 roku.
Już pierwsze zdanie Lalki osadza powieść w konkretnym czasie i miejscu:
W początkach roku 1878, kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim, wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny, warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski.
Warszawę oglądamy oczami bohaterów: Stanisława Wokulskiego – tę współczesną i Ignacego Rzeckiego – współczesną, ale i tę „przeszłą”, bowiem „Pamiętnik starego subiekta” nadaje powieści drugą, sięgającą w przeszłość perspektywę czasową. Główną ulicą Warszawy jest w utworze Krakowskie Przedmieście; tam mieszkają Wokulski i Rzecki, tam też znajduje się sklep Wokulskiego. Dzięki pamiętnikowi starego subiekta widzimy Stare Miasto, dzielnicę dzieciństwa pana Ignacego. Tam, na Podwalu, mieścił się sklep starego Mincla i tam, w winiarni Hopfera, pracował młody Stach.
Spacerując śladami Wokulskiego oglądamy Łazienki, Aleje Ujazdowskie, Ogród Botaniczny, Teatr Wielki, Pole Mokotowskie (miejsce ówczesnych wyścigów konnych), warszawskie kościoły, kamienice, wreszcie skłaniające do gorzkich refleksji Powiśle – dzielnicę biedoty i brzydoty.
Ekspozycja ma na celu przybliżenie zwiedzającym rzeczywistości historycznej, z której wyrosła powieść. Przywołuje opisane w niej fragmenty miasta i wnętrza poprzez ryciny, stare fotografie, stroje, meble i wyroby rzemieślnicze z epoki. Można też zobaczyć na wystawie plan Warszawy z 1886 roku, z okresu prezydentury generała Sokratesa Starynkiewicza. Wśród rysunków i grafik z epoki dominują prace Franciszka Kostrzewskiego, jednego z najpopularniejszych artystów drugiej połowy XIX wieku i bywalca salonów warszawskich, a w zaaranżowanym sklepie Wokulskiego – zabawki z unikatowej kolekcji Marka Sosenki z Krakowa.
Bogactwu i różnorodności tematów, jakie niesie ze sobą powieść, nie sposób sprostać w ramach jednej wystawy. Niemożliwe jest także przywołanie obrazu całej Warszawy z Lalki. Część wątków została więc pominięta, część –tylko symbolicznie zaznaczona (np. bogate życie teatralne stolicy symbolizuje fotografia Ernesta Rossiego i lornetka z Warszawskich Teatrów Rządowych).
Najważniejszym elementem scenograficznym wystawy są lalki i zabawki mechaniczne, mające przywołać skojarzenia z tytułem powieści, którą interpretujemy jako opowieść o ludziach-marionetkach, działających jak nakręcane niewidzialnymi siłami mechanizmy – lalki będące zabawką w rękach losu czy przeznaczenia. Pojawiające się w poszczególnych salach manekiny podkreślają tę interpretację, ale są również sposobem na pokazanie kostiumów z opisywanej epoki. Sam Prus, pytany o znaczenie tytułu powieści, utrzymywał, że jest on przypadkowy, że lalka jest lalką Heluni Stawskiej, a pretekstem do nadania tytułu powieści był autentyczny proces o kradzież lalki dziecięcej.
Są jednak dwa rozdziały (na początku i na końcu powieści) kluczowe dla proponowanej przez nas interpretacji, spinające jakby klamrą całość utworu. Rozdziały, których bohaterem jest Rzecki, nakręcający w pustym sklepie zabawki i obserwujący ich ruch. Pochodzące z nich cytaty niechaj będą dla odbiorcy wystawy i czytelnika Lalki dopowiedzeniem tego, co chcieliśmy przekazać.
Niekiedy […] w starym subiekcie budziło się dziecko. Wydobywał wtedy i ustawiał na stole wszystkie mechaniczne cacka. […] Wszystkie te figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch […] i gdy cały ten świat lalek […] nabrał jakiegoś fantastycznego życia, stary subiekt podparłszy się łokciami śmiał się cicho i mruczał:
– Hi! hi! hi! dokąd wy jedziecie, podróżni?… Dlaczego narażasz kark, akrobato?… Co wam po uściskach, tancerze?… Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!… a wam, gdybyście myśleli, mogłoby się zdawać, że to jest coś wielkiego!…
(rozdz. „Rządy starego subiekta”)
[…] przypatrując się ruchowi martwych figur po tysiączny raz w życiu powtarzał:
– Marionetki!… Wszystko marionetki!… Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, taka ślepa jak one…
Kiedy źle kierowany dżokej wywrócił się na tańczących parach, pan Ignacy posmutniał.
„Dopomóc do szczęścia jeden drugiemu nie potrafi – myślał – ale zrujnować cudze życie umieją tak dobrze, jak gdyby byli ludźmi…”
(rozdz. „…?…”)
Małgorzata Górzyńska
Eksponaty na wystawie pochodzą ze zbiorów Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, Muzeum Historycznego m.st. Warszawy i Archiwum Państwowego m.st. Warszawy i Marka Sosenki z Krakowa oraz Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Techniki, Muzeum Teatralnego w Warszawie, Muzeum Niepodległości, Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Sztuki w Łodzi, Teatru Polskiego w Warszawie, Państwowego Teatru Żydowskiego, Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy, Biblioteki Narodowej.
Scenariusz – Grażyna Grochowiakowa
Scenografia – Witold Błażejowski
Asystent wystawy – Małgorzata Górzyńska
Kurator wystawy – Elżbieta Banko-Sitek
Konsultacja historyczna – Andrzej Sołtan
Konsultacja kostiumologiczna – Ewa Orlińska-Mianowska