Czytelnia
Autor: , Dodano: 30 stycznia 2011

Kiedy studiowałem, zdarzało mi się chadzać do Czytelni Głównej Starego BUW-u (czyli Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego). To ten budynek na środku kampusu przy Krakowskim Przedmieściu – z zegarem wygrywającym Gaudeamus o godzinie 12.

W zasadzie korzystałem przede wszystkim z biblioteki i czytelni wydziałowej, ale już na przykład „Psalmodię polską” Wespazjana Kochowskiego można było przeczytać jedynie w Czytelni Głównej – a i tak po wielkich ceregielach (jedyny, rozpadający się zresztą, egzemplarz).

Dziś tzw. Stary BUW mieści ultranowoczesne, jak na uniwersyteckie standardy, wykładowe sale multimedialne. Wtenczas był lekko rozsypującym się budynkiem zarówno wewnątrz jak i z zewnątrz.

A jednak, choć nie byłem tam wcale częstym gościem, uwielbiałem go. To znaczy uwielbiałem Czytelnię Główną, na piętrze, do której szło się po jasnych, jakby alabastrowych schodach, pełnych pęknięć i zabrudzeń.

A tam: skrzypiące malowniczo podłogi, stare stoły z niemal antycznymi lampami, półki z książkami pod sufit i niemal po horyzont. Studenci i rozmaici ekscentryczni badacze. Piękne miejsce.

Starego BUW-u już nie ma, jest Nowy BUW – piękny i funkcjonalny inaczej. Cieszę się, a jednak tego sznytu szlachetnej staroświeckości mi żal.

Znajduję go natomiast w czytelni i bibliotece Muzeum Literatury. Najpierw trzeba się wspiąć po drewnianych, skrzypiących niemiłosiernie schodach. Potem są ciężkie drzwi z dzwoniącym dzwoneczkiem i wreszcie ona – Czytelnia. Pełna ciemnych, ciężkich stołów, wielkich krzeseł i lamp oświetlających – gdy trzeba – czytelnicze stanowiska. A także regałów z książkami pod sufit – jak w dawnym BUW-ie.

Okna czytelni wychodzą na Rynek Starego Miasta, co jest i malownicze, i bywa uciążliwe zarazem. Widok Rynku z wysokości trzeciego piętra wart jest każdej ceny, z drugiej strony – gdy nadchodzi sezon turystyczny i jest ciepło – hałas z dołu przeszkadza w pracy.

Mimo wszystko uwielbiam to miejsce, być może najbardziej atmosferyczne w całym Muzeum. Miło wiedzieć, że siadali tu liczni sławni badacze literatury, zagłębiając się w lekturę, która później owocowała znanymi opracowaniami.

Czytelnia Muzeum to miejsce zatrzymania czasu; wygląda dziś podobnie, jak wyglądała przed laty. Przypomina kształt dawnych uniwersytetów i placówek badawczych – odwiedzającym oferuje zarówno nostalgię jak i komfort dawności.

Lubię tu zaglądać, by odciąć się na chwilę od tego, co bieżące, aktualne i wymagające jednoznacznych decyzji. Myślę o tym miejscu jak o azylu. Tu rządzi książka i nic poza nią.

Jarosław Klejnocki
Blog „Poza Regulaminem”

[Czytelnia Muzeum Literatury, fot. Anna Kowalska / ML]


Dodaj komentarz:

Przed dodaniem komentarza prosimy o przepisanie słów z obrazka (zabezpieczenie przed spamem).

 
Copyright © 2010-2017 Muzeum Literatury | Cennik | Polityka prywatności | Logotyp ML | Przetargi i zamówienia publiczne | BIP