Pogrzeb Andrzeja Struga. Reportaż historyczny
Oddział: , Dodano: 25 listopada 2012

U góry: przy trumnie Andrzeja Struga: Nelly Strugowa, poniżej Wacław Sieroszewski, obok niej (z prawej) Stanisław Stempowski.

W 75 rocznicę śmierci Andrzeja Struga (pisarz zmarł 9 grudnia 1937 roku), Łukasz Pawłowski i Barbara Riss przypominają tamte dni i wydarzenia. Przytoczone relacje ilustrują cenne, nieznane po latach szerszej publiczności zdjęcia, które potwierdzają ogromny szacunek, jakim darzono autora Ludzi podziemnych za życia.

9 XII 1937 (czwartek).

Maria Dąbrowska:
Dziś o 11.15 umarł Andrzej Strug. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero nad wieczorem.

10 XII 1937 (piątek)

Maria Dąbrowska:
O dwunastej z kwiatami u trumny Struga. Tam do wpół do drugiej. Władze kościelne i świeckie nie chcą go pochować w kwaterze zasłużonych, jako masona i antyreżimowca. Do tej kwatery zresztą nie ma co się pchać, gdyż poza paroma nazwiskami leży tam sam drobiazg ludzki, o którym już dziś nikt nie wie, kto to byli. Po południu wojsko zgłosiło gotowość pochowania Struga na swój koszt i na cmentarzu wojskowym. Nie spodziewałam się tak pięknego gestu po naszych władzach wojskowych.

St. [Stanisław Stempowski] wieczorem jeszcze raz u Struga. Ja na akademii poświęconej Prusowi i Orzeszkowej, w której biorę dziesięciominutowy udział.

11 XII 1937 (sobota)

Hanna Mortkowicz-Olczakowa:
Niezbyt przytomnie jak we śnie błąkałam się po znajomych, jasnych pokojach na Topolowej, pełnych teraz makabrycznego gwaru obcych ludzi, sztywnych wieńców, czerwonych wstęg. Pan Tadeusz leżał w otwartej trumnie jak posąg z białego marmuru. Ciężkie, kamienne powieki zgasiły wprawdzie kryształowy blask źrenic, ale wyostrzone rysy i zacięte usta miały wyraz zwycięskiej powagi.

Kondukt pogrzebowy widziany z okna mieszkania Strugów przy ul. Topolowej

W dole dokoła domu wzbierał niecierpliwym gwarem olbrzymi zgromadzony tłum. Nerwowo biły kopytami o zlodowaciałą grudę konie zaprzęgnięte do lawety armatniej, na której miała spocząć trumna, i koń ułański w żałobnym czapraku, który miał przed tą trumną kroczyć. Było późne popołudnie, niebo stało w czerwonych łunach, siwe, zaśnieżone Pole Mokotowskie i zaszronione drzewa różowiały w blaskach zachodu. Ale kondukt wciąż jeszcze nie wyruszał. Gdzieś na jego skrzydłach gromadziła się policja. Zwlekano w obawie przed demonstracją.

Maria Dąbrowska:
Całe popołudnie zajął pogrzeb Struga, który PPS i Wojsko z niezwykłym sentymentem i wspaniałością urządzili. Po wyprowadzeniu zwłok z domu przy najcudniejszej, lekko mroźniej pogodzie Zońka Poniatowska zabrała nas autem do siebie. Tam przesiedzieliśmy do siódmej, po czym pojechaliśmy na Powązki.

Hanna Mortkowicz-Olczakowa:
Było już prawie ciemno, zachód przygasał na krańcach nieba, kiedy ruszono. Bez księży, bez krzyży, bez dzwonów szedł ten olbrzymi, nie kończący się pochód żałobny przez wieczorną Warszawę. Od Topolowej na wojskowe Powązki – szlakiem przez śródmieście i plac Teatralny – daleka to była droga. Na grobie Nieznanego Żołnierza na nowo zapalono przygasające już pochodnie od wiecznego znicza. Była prawie noc, kiedy pogrzeb Struga przy żałobnych werblach dotarł do cmentarza.

Maria Dąbrowska:
Kondukt dopiero dochodził do bramy Powązek Wojskowych. Przechodziłam koło grobu Ujejskiego, ale nie mogłam go po ciemku zobaczyć. Noc była jasna, gwiaździsta, księżycowa. Duże wrażenie robiło w ciemności i przy pochodniach to osobliwe zjednoczenie. Wojska i robociarzy-socjalistów; salw honorowych i chóralnych pieśni rewolucyjnych: „Czerwonego sztandaru”, „Warszawianki” (tej z 1905) itp.

Hanna Mortkowicz-Olczakowa:
Ale ludzie byli wytrwali i szli, szli, szli… Wszystkie mniejszości narodowe, wszystkie wyznania, wszystkie grupy opozycyjne, wszystkie odcienie polskiego socjalizmu i postępu. Szli Żydzi pod transparentami, których hasła wypisane były po polsku, po hebrajsku i w żargonie. Szli Ukraińcy i Białorusini, ofiary pacyfikacji i procesów. Szli z czerwonymi sztandarami robotnicy i zbuntowana młodzież.

Pogrzeb Andrzeja Struga. Zdjęcie z „Wiadomości Literackich” nr 10 z 1938 roku (s. 5)

Powyższą relację z pogrzebu Andrzeja Struga zawdzięczamy osobistym zapiskom dwóch pisarek. Pierwszej chyba nie musimy przedstawiać, druga z nich (autorka książek dla młodzieży i tomu wspomnień o Stefanie Żeromskim) była córką księgarza-wydawcy Jakuba Mortkowicza i po tragicznej śmierci ojca pomagała matce zachować stworzone przez niego wydawnictwo (to on opublikował Noce i dnie Marii Dąbrowskiej, a wcześniej propagował dzieła Żeromskiego).

Łukasz Pawłowski, Barbara Riss


Ilustracje z archiwum Muzeum Andrzeja Struga i Muzeum Literatury (repr. A. Kowalska).

Cytaty wg: M. Dąbrowska, Dzienniki przedwojenne, t. 3. Warszawa 2001; H. Mortkowicz-Olczakowa [w:] Samuel Sandler, Wspomnienia o Andrzeju Strugu. Warszawa 1965.


Dodaj komentarz:

Przed dodaniem komentarza prosimy o przepisanie słów z obrazka (zabezpieczenie przed spamem).

 
Copyright © 2010-2017 Muzeum Literatury | Cennik | Polityka prywatności | Logotyp ML | Przetargi i zamówienia publiczne | BIP